Ogrodzieniec

Piątek, 3 września 2010 · dodano: 04.09.2010 | Komentarze 0

Ruszyłem około 9. Trochę się wachałem, bo było mokro i trochę Cumulusów wisiało w powietrzu. Najpierw przez zatłoczony Kraków, a później głowną drogą do Olkusza. Cały czas pod dość mocny wiatr. W Olkuszu zastanowiłem się czy jechać dalej, bo już trochę czułem jazdę w nogach. Średnie tętno około 160. Wniosek był taki skoro teraz pod wiatr i pod górkę (Olkusz leży wyżej od Krakowa o jakieś 200m) to z powrotem będzie lajcik. Dojechałem do Ogrodzieńca, ale limit czasu mi się skończył, więc nie zobaczyłem Zamku. Coś w stylu być w Rzymie i Papieża nie widzieć. Jednak dla mnie był inne cel tej eskapady. Powrót faktycznie był lajtowy, gdyby nie tyle górek to by nawet średnia wyszła przyzwoita.
Starałem się trzymać w tlenie, a na podjazdach tempo.

Dobczyce

Sobota, 21 sierpnia 2010 · dodano: 23.08.2010 | Komentarze 0

Tlenik w równym tempie. Czuję, że siły powoli wracają. Mam jeszcze problemy z podjazdami.

Objazd trasy Krakowskiego Maratonu

Piątek, 20 sierpnia 2010 · dodano: 23.08.2010 | Komentarze 0

Czas objazdu trasy 4:05. Długość około 69 km. Przewyższeń około 1100m.
Trasa łatwiejsza od wcześniejszych. Do trudniejszych należy wąwóz Kochanowskiego. Więcej asfaltu i jazdy po polach. Ogólnie gorsza.

Dobczyce

Czwartek, 29 lipca 2010 · dodano: 02.08.2010 | Komentarze 0

Po 3 dniach przerwy trzeba było rozruszać mięśnie. Podjazdy dosyć mocnym tempem. Czułem sie naprawd wypoczęty.
Znów pobity rekord prędkości 83,6 km/h.

Turbacz z Mróz Active Jet

Czwartek, 15 lipca 2010 · dodano: 15.07.2010 | Komentarze 4

Ruszyliśmy w czwórkę z Z Rabki:ja, Tomek, Konrad i Staszek. Po podjeździe na Maciejową ze wzgledu na mój ograniczony czas postanowiliśmy się rozdzielić. Ruszyłem z Konradem trochę mocniejszym tempem. Pod schroniskiem na Obidowcu dojechał do nas Wojtek Halejak. Tempo wzrosło (przynajmniej u mnie) z mocnego na maratonowe. Na Turbacz dojechałem razem z Wojtkiem. Konrad dojechał jakieś 10 minut później. Ruszyliśmy w trójkę czerwonym szlakiem w stronę Rzek i skręciliśmy na Przełęcz Borek. Z tamtąd trochę w dół i ostro w górę pod Kopę. Tam czarnym szlakiem bardzo trudnym do Konina. Była na tym zjeździe ściana w dół tak ostra, że zejście z roweru groziło by upadkiem. Pewno dawałbym to z buta gdybym nie widział, że Wojtek zjechał to (i to na sztywniaku). Dalej asfalcikiem do Poręby gdzie włączyliśmy się na szlak niebieski do Rabki z dwoma fajnymi podjazdami (jeden na szuterku drugi na asfalcie). Tam poczułem różnicę klas . Nawet nie dało się siąść na ogon. Razem dojechaliśmy do Rabki. Konrad ledwo żywy, ja zmęczony , a Wojtek rozjechany po wczorajszych 160 kilometrach i 3000 metrach przewyższeń.
Jednym słowem nie ma co szukać na Giga.

Dobczyce

Sobota, 10 lipca 2010 · dodano: 12.07.2010 | Komentarze 2

Miały być mocne podjazdy. Ale ten upał...
Na slikach nieźle jedzie się z górki. Prędkość 78,6 km/h!!!

Dobczyce powtórka

Niedziela, 27 czerwca 2010 · dodano: 27.06.2010 | Komentarze 3

Tym razem sam. Chciałem, żeby średnia wyszła powyżej 25. No cóż wyszło trochę lepiej ale pod koniec już byłem zajechany. Jednak jest trochę przewyższeń.

Dobczyce

Sobota, 26 czerwca 2010 · dodano: 26.06.2010 | Komentarze 0

Wypad Teamowy. Chyba stanie się to rutyną w sobotnie poranki. Chłopaki nieźle już ciągną pod górę i nawet widzę poprawę u Baranka.
Oby więcej takich wypadów.

Ojców - Dolinki

Czwartek, 24 czerwca 2010 · dodano: 26.06.2010 | Komentarze 0

Do Ojcowa asfalcik przy lekkim zachmurzeniu. Później trasa przypominała maraton. Deszcz i błoto. Mimo to wycieczka nawet fajna.

Traska Giga Krakowskiego Maratonu

Czwartek, 10 czerwca 2010 · dodano: 13.06.2010 | Komentarze 0

Wypad z Konradem i Tomkiem.
Postanowiliśmy spróbować Giga, niestety trochę ją skróciliśmy ponieważ nikt z nas jej nie zna. A zatrzymywanie się co 5 minut i spoglądanie na mapę wybija z rytmu.
Wypad był hardcorowy przy tych upałach. Maksymalną temp. licznik pokazywał 47 stopni. Myślałem, że to jakiś błąd ale reszta miała podobny odczyt.
Większość traski w terenie. Po 4 godzinach bolał tyłek ale plecy były ok.
Na koniec pod domem zatankowaliśmy 4 piwka, które całkowicie mnie rozłożyły.