Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi erni z miasteczka Kraków. Mam przejechane 36732.86 kilometrów w tym 6783.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.91 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy erni.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
75.00 km 75.00 km teren
04:45 h 15.79 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:181 ( 92%)
HR avg:168 ( 86%)
Podjazdy:2560 m
Kalorie: 4262 kcal
Rower:FULIK

Maraton Międzygórze

Sobota, 10 września 2011 · dodano: 11.09.2011 | Komentarze 2

Już przed startem zaliczyłem glebę. Najechałem na gościa, który zahamował i wyskoczyłem z roweru. Mi nic się nie stało ale uszkodziłem uchwyt licznika. Więc zamiast rozgrzewki szukałem taśmy, żeby przymocować licznik.
Start tak jak planowałem, raczej spokojnie ale i tak jechałem w sporej grupie. Po jakiś 20 minutach stawka podzieliła się na małe grupki. Na zjazdach udawało mi się dochodzić następne grupki, a na podjazdach starałem się nie tracić zbyt dużo. Na 17 kilometrze zaczął się długi podjazd. Tutaj myślałem, że stracę dużo ale jakoś dobrze mi się jechało i utrzymałem swoją pozycję.
Zaczął się pierwszy zjazd techniczny. Pierwsze koleiny pokonuję bez przeszkód. Zaczyna się singiel po kamieniach i korzeniach. Początek idzie dosyć dobrze. Trochę mokro i ślisko, a po lewej stroma skarpa. Próbuję się wczuć w ścieżkę i płynnie pokonuję przeszkody. Jednak w pewnym momencie źle pojechałem i musiałem stanąć. Niestety przechyliło mnie w stronę skarpy. Koła zblokowane. Ja wpięty w spd. Widzę drzewo. Łapię gałąź. Gałąź pęka. Lecę w dół. Robię salto. Jakoś się wypinam. Widzę powalone drzewo w poprzek. Mam nadzieję, że się zatrzymam. Znów robię salto. Jestem za drzewem. Rozkładam kończyny i próbuję się zatrzymać. Jest , leżę i żyję. Widzę jeszcze przelatujący rower nad głową. Wstaję i zastanawiam się jak wyjść. Przez drzewo nie ma szans. Z boku widzę ścieżkę, po której biegną do mnie turyści. Biorę rower i na górę. Jakaś pani mi pomaga wyjść i pyta czy wszystko ok . Ja do niej czy nie widziała mojego bidonu. Patrzę w dół: widzę, leży pod drzewem. Biorę bidon i jadę dalej. W myślach dziękuję Bogu, że nic mi się nie stało. Teraz jadę bardziej asekuracyjnie. Po paru minutach czuję spuchnięty łokieć i bolącą nogę. Dopiero teraz odczuwałem skutki upadku. Ręka boli mocno ale tylko przy zginaniu. Więc jej nie zginam. Noga - cóż boli , trzeba jechać dalej.
Zaczął się ostry zjazd gdzie wyprzedzam sporą ilość osób. Jednak znów podjazd i zaczynają mnie łapać skurcze. Byłe one raczej spowodowane wychłodzeniem mięsni na zjazdach. Więc na początku podjazdów jadę z dużą kadencją, żeby je rozgrzać. Ekipa mnie ponownie wyprzedza. Teraz jadę już sam. Po jakiś 5 kilometrach widzę w oddali gościa. Staram się do niego dojść. Dojeżdżam do niego i jeszcze jednego bikera. Jedziemy w trójkę. Ja na ogonie i próbuję odpocząć. Dojeżdżamy do bufetu. W myślach układam taktykę, żeby im uciec na zjeździe. Tankujemy i ruszamy mocnym tempem. Gościu dosyć mocno przycisnął. Patrzę tylko na jego koło. Ledwo wytrzymuję do szczytu gdzie dojeżdżamy do połączenia trasy Mega. Teraz zjazd i udaje mi się odejść. Jednak zbyt krótki i jeden koleś mnie dochodzi. Widzę kolegę z Teamu – Bartka. Zazwyczaj mnie dopinguje wyprzedzanie wolniejszych kolegów. Tym razem już czuję poważne zmęczenie.
Zaczyna się ostry podjazd po kamieniach, który trzeba dawać z buta. Po wdrapaniu się na szczyt zaczął się poważny problem ze skurczami. Kolego mnie wyprzedza. Po jakimś czasie dochodzi mnie następny. Walczymy razem. Zaczyna się zjazd. Wyprzedzam i próbuję zwiększyć przewagę. Jest tabliczka : „1 KM META”. Postanawiam cisnąć , jednak zjazd się kończy i zaczyna się kolejne podejście. Koleś wyprzedza mnie dużymi susami. Ja nie daję rady i idę swoim tempem. Na szczycie skurcze mnie tak mocno chwyciły, że cały zjazd jechałem w bólu. Nie byłem w stanie pedałować. Całe szczęście było już tylko w dół.
Miejsce jest dobre, mam stratę 20% do pierwszego:
OPEN 31 NA 126 STARTUJĄCYCH ZE STRATĄ 58:37
M3 14 NA 48 STARTUJĄCYCH ZE STRATĄ 57:12
Kategoria górki, maraton



Komentarze
erni | 11:27 wtorek, 13 września 2011 | linkuj Oj Ciebie nie prześcignę. Za duża strata. Miało Cię nie być w Międzygórzu :) A co do top 5 to sporo osób ma 4 starty.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zdraz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]